Reguły zarządzania armią mistrza Suna (Sun Zi Bingfa 孫子兵法, czyt. sun-dzy bing-fa). Tak brzmi tytuł traktatu znanego nam pod tytułem Sztuka wojny. Sun Zi to Mistrz Sun, jego domniemany autor. Tytuł traktatu skracany jest czasem, zgodnie z chińską praktyką, do „Mistrz Sun”. Podobnie jest z traktatem Mencjusz (孟子) czy Mistrz Guan (管子). Zauważmy różny sposób spolszczenia czy szerzej westernizacji zapisu nazwisk rodowych i nazwy rangi „mistrz”. Mencjusz (ang. Mencius), podobnie do Konfucjusza, zawiera w sobie „mistrza”, mistrz Guan – nie (byłoby „Guancjusz”).
W języku polskim poprawne, choć niepraktykowane jest nazwanie Konfucjusza „mistrzem Kong”1. Fraza „mistrz Konfucjusz” byłaby przejawem błędu wynikającego z niewiedzy o kulturze, z której podchodzi imię2. W języku polskim nie przyjęła się ściśle przestrzegana praktyka rozróżnienia, czy chodzi o księgę będącą kompilacją nauk danego mistrza, czy też o samego mistrza. Ja sam dzieło zapisuję jako Mengzi, a imię autora Meng Zi.
Prawidłowym zapisem fonetycznym chińskiego znaku mistrz (子) jest zi (czyt. dzy). Taki zapis zgodny jest z regułami transkrypcji Hanyu pinyin, która obowiązuje jako jedyny standard zapisu fonetycznego od 1981, także w Polsce. Zapisy takie jak „Tsu” lub „Tzu” są reliktami wcześniejszych rozwiązań, szczególnie widocznymi w książkach tłumaczonych z języka angielskiego. Należy ich w miarę możliwości unikać.
Cząstka 兵法 (bingfa) to reguły wojowania. Najbliższym odpowiednikiem chińskiego fa są „reguły”. Według Słownika języka polskiego PWN reguła to m.in. „zasada postępowania ustalona przez kogoś lub przyjęta na mocy zwyczaju” lub „formuła wyjaśniająca jakieś zjawiska”3. Znak 兵 (bing) to żołnierz lub armia. Ale w języku chińskim istnieje znak 武 (wu), który tłumaczy się jako militarny, związany z siłą zbrojną4.
Mając już pełne rozeznanie co do poszczególnych składników tytułu traktatu, możemy pokusić się o zaproponowanie jego opisowej nazwy. Będzie to: „Reguły zarządzania i używania armii”. Niejako sprowadzając zawartość traktatu do tematów przewodnich omawianych w jego treści, ten powyższy tytuł zawiera w sobie:
Co nie wynika z tytułu, ale jest istotne, to obserwacja, że cały traktat to podręcznik przetrwania napisany dla władców państw. Z bezbłędną celnością wyłapał to prof. Zapałowski, podsuwając cytat, który w towarzystwie innego spostrzeżenia („życie to ciągła walka”) w sparafrazowanej formie „dominacja to przetrwanie” trafił na okładkę tego tomu. Sam Sun Zi w pierwszym zdaniu traktatu pisze o tej kwestii wprost: toczenie wojen to dla państwa sprawa życia i śmierci.
Wojna to konfrontacja dwóch przeciwstawnych ludzkich woli. Zwycięstwo i dominację w wojnie, a ogólnie praktycznie w każdej ludzkiej interakcji, uzyskuje się wykorzystując trudne do zważenia słabości i siły ludzkiej duszy. Wojny i konflikty toczą ludzie. Pierwszorzędnym celem oddziaływania jest umysł przeciwnika. Tak pojmowana sztuka wojenna okazuje się w swojej istocie gałęzią psychologii. Tak rozumiał wojnę Clausewitz, tak rozumiał ją Sun Zi.
W traktacie napotykamy zdanie: „Posługiwanie się armią jest drogą gui”. Ta fraza traktatu zwykle jest tłumaczona jako wariacja na temat „wojna to sztuka wprowadzania w błąd”. Wyjątkowo pojemny termin gui 詭 oznacza jednak wszelkie naruszenia harmonii i obyczajów, w tym jawności działania. Sun Zi tym stwierdzeniem przyznaje, że para się amoralnym pragmatyzmem, w którym wszelkie ograniczenia moralne są przeszkodą w osiągnięciu zwycięstwa. W grze o przetrwanie wszystkie chwyty dozwolone – pamiętajmy o impresji dostarczonej przez prof. Zapałowskiego.
Świadomość sytuacyjna to zdolność do błyskawicznego dostosowania się do zmiennej sytuacji. To nie tyle zespół czynności ile nawyk aktywnego poszukiwania czynników zagrożenia lub po prostu czynników, które mogą mieć wpływ na decyzje i podjęte akcje. Dla armii szykującej się do konfrontacji z przeciwnikiem systemem świadomości sytuacyjnej są satelity obserwacyjne, drony zwiadowcze i te elementy tzw. łańcucha zabijania (ang. kill chain), które dostarczają informacji co, kiedy i jak zaatakować.
Sun Zi proponuje narady wojenne, gry wojenne i zliczanie przewag jako metodę podejmowania decyzji związanych z prowadzeniem wojen. W okresie jego życia takie narady określano jako kalkulacje w świątyni5 miaosuan (廟算).
Mistrz zaleca budowanie modeli mentalnych6 sił obu stron na podstawie zliczania liczebności wojsk, morale ludności przeciwnika, wielkości gospodarki, a więc i potencjału do prowadzenia wojny. Stwierdza przy tym, że dobrze przeprowadzone ważenie przewag pozwala mu na skuteczne przewidzenie wyniku wojny.
W 2016 roku Akademię Obrony Narodowej zastąpiła Akademia Sztuki Wojennej. Czy prowadzenie wojny to sztuka czy nauka? Czy przewodzenie ludźmi to sztuka czy nauka? Czy zarządzanie obroną państwa to sztuka czy nauka?
Clausewitz w swoim traktacie twierdził jasno – dowodzenie armiami i toczenie wojen to sztuka. Tytuł traktatu Sun Zi, jak już powiedzieliśmy, jest tylko przekładem tytułu chińskiego, który do oryginału ma się nijak. Ale Sun Zi, zdaje się, wojowanie także rozumiał jako sztukę. Sztukę zmyślnego oddziaływania na wolę i decyzję przeciwnika. Aby osiągnąć w tych umiejętnościach poziom mistrza, wiedza i trening nie wystarczy – potrzeba finezji, wyczucia, szóstego zmysłu… i duszy artysty.
Co w nabywaniu umiejętności jest kluczowe: ciężka praca i samodyscyplina, a może bardziej wrodzone zdolności kognitywne (IQ)? A może środowisko społeczne oraz zakumulowane przez pokolenia zdobycze kultury, generujące mniej lub więcej jednostek mających predyspozycje do bycia ludźmi kompetentnymi?
Odpowiedzi na te pytania udziela i Sun Zi, i Clausewitz. Odpowiedzi widzimy w świecie, który nas otacza. Obie zdolności, mistrza „czującego” i „dostrajającego się” do obiektu swojego oddziaływania oraz naukowca, należy połączyć i uzyskać synergię Mistrza Oddziaływania [na bieg rzeczy]. To inaczej Ten, Który Osiągnął Oświecenie… i potrafi zaprząc bieg zdarzeń i aspiracje innych do swoich celów. Sprawę świetnie puentuje spostrzeżenie Napoleona: „Lubię generałów, którzy mają szczęście”.
Traktat Sztuka wojny jest głęboko zintegrowany z tradycyjną chińską kosmologią i wizją rzeczywistości proponowaną w Księdze Przemian. Jest emanacją, przejawem postrzegania świata i porządku rzeczy, w myśl którego dzieje się wszystko, co się dzieje:
Dao to bezosobowy ład rządzący Wszechświatem, jego podstawowy mechanizm oraz wszystkie ukryte i jawne prawidła. Wydarzenia dają się przewidzieć dzięki temu, że są to powiązane ze sobą przejawy dynamicznej równowagi przeciwieństw […]. Słynna Księga przemian jest instruktażem obserwacji, ale też wpływania na Wszechświat. […] Dostrzec oscylację wszelkich zjawisk i stać się ich częścią to zrozumieć nienazywalne Dao. Dla tych, którzy dostąpią takiego oświecenia – którzy widzą, że we wszystkim można znaleźć kiełkujące lub ukryte przeciwieństwo – przeszłość i przyszłość są otwartą księgą7.
Postrzeganie zdarzeń i działanie w synchronizacji z nimi jest oznaką, że ktoś osiągnął oświecenie (chiń. de Dao 得道, osiągnąć/pojąć Dao). Eksplorowanie pól semantycznych słów języka chińskiego zawierających znak dao jest zajęciem owocującym w liczne spostrzeżenia.
Fizyka jako nauka to wuli 物理, tłumaczona przez rozmaite słowniki jako „przyrodzony porządek rzeczy” (ang. innate laws of things) lub „prawa natury” (ang. laws of nature). Ma to posmak zachodniej „filozofii eksperymentalnej”, etykietki fizyki funkcjonującej do połowy XX wieku.
Dosłownie słowo wuli można przełożyć na „logikę rzeczy [materialnych]”. Słowo daoli 道理 da się przetłumaczyć jako „porządek i logika”. Słownikowe znaczenia tego słowa to sens (ang. reason lub sense – jak w zdaniach he speaks reason i it makes no sense), racjonalność. Ale dalej jest też „prawda, zasada”.
Prawda. Prawdę definiuje się jako zgodność sądów z faktycznym stanem rzeczy. Ale wspomnijmy tu dalsze fazy cyklu OODA. Przez analogię zgodność między zamierzonym skutkiem stosowanej reguły/procedury działania a rzeczywistością, na którą oddziaływanie jest wywierane możemy nazwać skutecznością.
Istnieje cała dziedzina, zwana prakseologią, która uczy sztuki skutecznego działania. Jej chińskim odpowiednikiem jest koncepcja wuwei 無為, wyjątkowo myląco tłumaczona jako „doktryna niedziałania”. To biegłość w minimalizowaniu wysiłku celem dostrojenia swojej ingerencji do natury i logiki wszystkich zdarzeń8.
I tu dochodzimy do sedna. Starożytny traktat wojskowy Sztuka wojny to traktat o sztuce skutecznego działania. O dostrojeniu się do sytuacji i wywarciu korzystnego dla siebie wpływu. Traktat Sztuka wojny jest zastosowaniem praktycznym reguł skutecznego oddziaływania na świat w odniesieniu do wąskiego ich wycinka – do zarządzania armią i prowadzenia wojen. Tytuł traktatu, jeśli ukuć go na podstawie powyższego wywodu, mógłby brzmieć:
Reguły mistrza Suna do budowy armii i posługiwania się nią.
A co będzie, jeśli pozbędziemy się z tego obrazu mentalnego kontekstu armii? Tytuł mógłby wtedy brzmieć:
Filozofia (to od „filozofii eksperymentalnej”, od zgłębiania Natury Rzeczy) budowania instrumentów oddziaływania i reguły praktycznego ich zastosowania”.
Spójrzmy teraz na okładkę, na podtytuł tej książki. Zgadza się? Chińską wersję innej propozycji tytułu niniejszego tomu, zuozhan zhi dao 作戰之道 (dosł. zasady prowadzenia wojen) możemy podziwiać na karcie tytułowej drugiej części niniejszego tomu.
Wśród rozlicznych wydań chińskich, które zestawiałem ze sobą, szukając rozstrzygnięć co do znaczenia słów, jest uznawane za podstawowe podstawowe, czyli Sztuka Wojny i uwagi jedenastu uczonych 十一家注孫子9. Choć ten potężny tom we współczesnych wydaniach opatrzony jest wyczerpującymi komentarzami, to podczas prac nad przekładem korzystałem z konsultacji specjalistów od języka klasycznego i literatury starożytnej na Tajwanie, z których nieoceniony wkład wniosła prof. Ke Shuling (柯淑齡), której składam tu osobne podziękowania.
Inną częścią pracy było zapoznanie się z dziełem profesora Li Linga 李零, Sunzi guben yanjiu 孫子古本研究 (Studia dawnych tekstów traktatu Sunzi), Beijing University Press, Pekin 1995, na którym swój przekład oparł K. Gawlikowski (identyfikuje on tę wersję tekstu źródłowego jako „pochodzącą z epoki Han”), oraz kilkoma wydaniami akademickimi dostępnymi na Tajwanie.
Częścią pracy nad przekładem było zapoznanie się z najwartościowszym dorobkiem tłumaczy zachodnich, w tym polskich. Za inspirację oraz podstawę do licznych porównań wariantów przekładu w przypisach wybrałem trzy:
Chiński język klasyczny nie przenosi niektórych informacji, a więc każdy przekład sprawia, że tłumacz musi dodawać coś od siebie. Na problemy natykają się nie tylko tłumacze na język zachodni, a zwłaszcza fleksyjny, ale też rodowici Chińczycy, gdy przekładają traktat na język sobie współczesny.
Osoby trudniące się przekładaniem słów („jednostek znaczenia”; strasznie mi się podoba ta nazwa ogólna) z jednego języka na drugi czasami muszą dodawać coś od siebie… albo coś z języka docelowego. W języku angielskim słowo cook (kucharz) nie pozwala określić płci osoby – trzeba przyjmować cokolwiek. Gdy brak kontekstu, tłumacz może być bezradny wobec słowa ship – statek to, czy okręt?
W traktacie Sztuka wojny sprawa idzie jeszcze dalej. Raz, starożytny język chiński jest bardzo nieostry. Daje bardzo szerokie pole do interpretacji, zakres znaczenia silnie zmienia się pod wpływem kontekstu. Dwa, autor traktatu czyni zabiegi mające oderwać zasadę postępowania zgodną z niewyrażalnym Dao od konkretnego zastosowania danej porady w sferze wojskowości (tę nieoznaczoność widzimy w XI.22). Traktat ma za czytelnika docelowego i władcę państwa, i wodza naczelnego armii. Stąd zamiast „dowodzić” mamy często rządzić lub zarządzać. Ale czyż armią też się nie rządzi lub zarządza?
W języku chińskim w słowach „rower”, „samochód osobowy”, „ciężarówka”, „rydwan” występuje znak che 車, który jest rodzajem nazwy ogólnej dla pojazdu. Nieco podobnie jest z frazą „proszę o sztućce!” wypowiedzianą w restauracji. Komuś, kto posługuje się zachodnim kodem kulturowym będzie chodziło o nóż, widelec i łyżkę (zależnie od sytuacji). W Azji Wschodniej położą mu przed nosem pałeczki. Język potoczny nie idzie dalej, ale gdy klientowi restauracji zabraknie słowa „sztućce”, to jeśli powie „narzędzia”, nawet bez „do jedzenia” – zostanie zrozumiany.
I tak właśnie jest z językiem traktatu. Ucieka on nie tyle w sfery enigmatycznej poezji, ile ku niewyrażalnemu Dao, oderwanemu od wszelkich ludzkich spraw, które są jego przejawem. Student traktatu przekłada go podwójnie: na własny kod kulturowy i na w danej chwili potrzebny mu kontekst sytuacyjny, niekoniecznie wojskowy.
Takie właśnie wpół mistyczne, oderwane od języka, będące sztuką natchnioną postrzeganie Prawideł Wszechświata miał na myśli Einstein, opisując swój sposób myślenia słowami: „Bardzo rzadko myślę słowami. Jakaś myśl mnie nachodzi i mogę spróbować wyrazić ją w słowach później”.
Traktat i prawidła, które zawiera, można poczuć. Dostrzec ich pulsowanie. Nowy sposób patrzenia pozwoli zobaczyć, jakimi skutkami brzemienne są przyczyny, rozgrywać swoje gry i ambicje, dostroić bieg rzeczy do własnych potrzeb i własne potrzeby do biegu rzeczy.
Wirtuozi oddziaływania kształtują los milionów, a ci, podlegli sile odwiecznych praw, są pionkami w grach toczonych przez wielkich, dla i przez których Sztuka wojny i podobne traktaty są czasem pisane. Takich właśnie ludzi, a konkretnie Napoleona, miał na myśli w Wieku brązu lord Byron:
Którego grą były królestwa i którego stawką trony
Którego stołem ziemia, którego kośćmi do gry, kości ludzkie.
Taoistyczni filozofowie głosili, że Dao, czyli naczelna zasada wszechświata, którą pokrótce opisaliśmy w sekcji tego eseju pt. Traktat manifestacją chińskiego postrzegania natury świata powyżej, jest niewyrażalna: „Dao, o którym można mówić, nie jest prawdziwym Dao”. Traktat Sun Zi jest tak blisko Dao przy przekazywaniu wiecznych prawideł sztuki skutecznego działania, jak to tylko możliwe. Z tej właśnie przyczyny jeden z traktatów chińskich cytowanych dalej na kartach tej książki głosi:
Po temuż reguł Sztuki wojny zmienić nikt nie zdoła choćby i przez dziesięć tysięcy pokoleń.
■
1 Dodatkową komplikacją jest to, że imię mistrza Konga zapisuje się w ChRL za pomocą trzech znaków: 孔夫子 (Kong fuzi). Cząstka fuzi to tytuł grzecznościowy używany m.in. przez ucznia wobec mistrza.
2 Na marginesie, takim błędem jest polskie słowo konfucjanizm, które sugeruje, że twórcą tego systemu społeczno-politycznego jest Konfucjusz. Był on jedynie kompilatorem, który usystematyzował doktrynę i zaprezentował w formie spójnej wizji zarządzania państwem i społeczeństwem, znanej pod nazwą Szkoły konfucjańskiej (rujia 儒家).
3 Z kolei słowo metoda to „świadomie stosowany sposób postępowania mający prowadzić do osiągnięcia zamierzonego celu". Regule więc bliżej do osiągniętej jakimś kolektywnym wysiłkiem procedury.
4 Podobieństwa i różnice znaczenia są interesujące np. o ile bingqi 兵器 to uzbrojenie, broń w odniesieniu do klasy przedmiotów stosowanych w działaniach militarnych, to wuqi 武器 będzie desygnować egzemplarz broni.
5 Chodzi o świątynię przodków władcy, miejsce, w którym odbywały się narady wojenne.
6 Model mentalny, patrz teksty Wiedzieć wcześniej oraz Świadomość sytuacyjna.
7 Na podstawie: Piotr Plebaniak, Drogi wędrownych doradców, Zona Zero, Warszawa 2019, s. 39.
8 Więcej w eseju J. Duczmalewskiego →.
9 Pełna nazwa: Song ben shiyi jia zhu Sunzi 宋本十一家注孫子 (Kopia z epoki Song Księgi Mistrza Suna z komentarzami jedenastu autorów).